Wizualny ekwiwalent namacalności czy przeciwnie ‒ majak, widmo? Cień z jednej strony ukazuje trójwymiarowość rzeczy, sam pozostaje jednak często płaszczyzną, abstrakcyjnym znakiem. Skupiając się na nim przechodzimy od kontaktu z rzeczywistością do obserwacji czystych jakości i ich relacji: subtelności przejść walorowych, przebiegu granicy światła i cienia, kształtu, jaki ona rysuje, a także zniekształceń, jakie cień wywołuje na płaszczyźnie, którą pokrywa. W cieniu pociąga właśnie ta sprzeczność, tkwiąca w przestrzenności światłocienia i niematerialności cienia rzuconego – kształtu czysto widzialnego, luźno związanego ze swym właścicielem (tym, co cień ów rzuca). Obrys cienia to mit założycielski malarstwa.