Jedną z moich wczesnych intuicji było to, że obraz powinien oddziaływać swoją całością natychmiast w pierwszej sekundzie. Bezczasowość jest jego siłą i w odróżnieniu od literatury czy muzyki proces jego odbioru należy skondensować do jednej chwili - doznanie powinno mieć charakter mgnienia.
Wydaje się, że osiąga się to nie tyle redukując kompozycję i ograniczając jej elementy, co raczej trafnie ustalając ich wewnętrzną hierarchię. Progresja oglądania musi być płynna, lecz niezbyt oczywista, sugestywna, choć nie „przewidywalna”. Nie jest to więc tylko kwestia ustalenia dominanty i dopasowania do niej reszty elementów. Należy zapanować nad procesem odbioru, unieruchomić i zarazem zintensyfikować aktywność oka w kontakcie z obrazem.