Wersy wyryte na pucharze z czaszki
Nie drżyj – i nie mów, że straciłem duszę,
Spójrz, jestem czaszką i tym się jedynie
Różnię od głowy żyjącej, że, tuszę,
Nigdy mdłe nie jest to, co ze mnie płynie.
Żyłem, kochałem i tak jak ty chlałem,
Zmarłem: niech kości moje padną w ziemię;
Napełnij kielich – nie skazisz mnie wcale,
Robak plugawsze ma usta od ciebie.
Lepiej ujmować sok z grona perlisty,
Niż miot oślizgły dżdżownic w sobie niańczyć,
Kształtem kielicha otaczać kolistym
Ten napój bogów – niż gadzie pokarmy.
Tu kiedyś może lśniły żarty moje,
Dziś niech się lśnieniem uraczą potomni,
Gdy nas opuszczą w końcu mózgi, co je
Szlachetniejszego od wina zastąpi?
Chlej póki możesz; wyścig, w którym pędzisz
Ze swoją zgrają, jak sam gnałem pierwej,
Może cię dobyć z mokrych objęć ziemi,
Byś z umarłymi pił i składał wiersze.
Czemu nie? Nasze łby w krótkich dniach życia
Mało zdziałały dobra – a tak one
Mogą się jeszcze komu na co przydać,
Od głodu ziemi i larw ocalone.
George Gordon Byron, 1788-1824
tłumaczenie: Jacek Dehnel