Sceny figuralne odzwierciedlają moją fascynację narracyjnym potencjałem obrazu. W pewnym sensie są antytezą martwej natury, statyczny pejzaż jest tu tłem dynamicznej akcji, nawiązującej interpretacyjną niejednoznacznością do obrazów wczesnorenesansowych. Ich mnemotechniczna funkcja determinowała bogatą ikonografię figuralną, czytelną dla ludzi z epoki, a zupełnie hermetyczną dla nas. Oniryczna niespójność akcji naprowadziła mnie na trop psychokinezy.
Termin z pogranicza psychologii i mechaniki (greckie psyche - dusza, kinesis - ruch) określa zdolność poruszania przedmiotów siłą woli, bez użycia dotyku, czyli właściwie siłą wzroku - za pomocą uważnego spojrzenia. To nasuwa skojarzenie z pikturalną fenomenologią opisaną przez Merleau-Ponty'ego w eseju Oko i umysł: patrzący staje się patrzeniem, a następnie tym, na co patrzy. Psychokineza może być metaforą naszego istnienia w świecie, a w węższym sensie – instrukcją obsługi obrazu.